Wywołała mnie dziś do tablicy moja teściowa, która właśnie dryluje śliwki i potrzebuje przepisu.
Jest to przepis sprawdzony przez 3 pokolenia , więc wchodźcie w niego w ciemno.
Śliweczki są pyszne, słodko kwaśne i chrupiące. A zalewa ze słoika, po zjedzeniu śliwek, jest idealna jako dodatek do potraw słodko-kwaśnych, np. do chińszczyzny albo śledzi na słodko.
- 6 kg śliwek - najlepiej twardych węgierek, kroimy wzdłuż za pół i wyjmujemy pestkę
- gotujemy marynatę: 2 butelki octu + 4 butelko wody + ziarna pieprzu, goździki, rozmaryn
- gorącą marynatą zalewamy w dużej misce śliwki, mieszamy i zostawiamy na drugi dzień.
- po ok. 24 godzinach śliwki odcedzamy i nakładamy do słoików o pojemności 200-300 ml i przesypujemy warstwami cukrem ( 4-6 łyżek cukru na słoik, w zależności od tego jak słodkie są śliwki). Słoiki zakręcamy dokładnie i odstawiamy w chłodne miejsce. Śliwki są gotowe do jedzenia za około miesiąc, jak cukier się dobrze rozpuści, a śliwki zmacerują.
- Na 6 kg śliwek potrzeba około 15 słoików.
- Marynatę octową po odcedzeniu śliwek możemy użyć jeszcze raz do kolejnej tury. Można ją zagotować i zlać do butelek. Można ją także zużywać jako dodatku do potraw zamiast octu - jest to po prostu słaby ocet z lekkim posmakiem śliwek.
- Po zjedzeniu śliwek nie wylewajmy zalewy - jest bardzo smaczna - smakuje słodko-kwaśno i śliwkowo. Po prostu gotowa marynata do śledzi, albo dodatek do dań chińskich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz